Hetalia RPG
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Tajemniczy sklep w galerii

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Turcja

Turcja


Liczba postów : 166
Join date : 01/12/2012
Age : 28
Skąd : Dusza z Istambułu, a ciało z Ankary

Tajemniczy sklep w galerii Empty
PisanieTemat: Tajemniczy sklep w galerii   Tajemniczy sklep w galerii I_icon_minitimeCzw Sty 10, 2013 7:56 am

W Galerii w ciemnym kącie stoi sklep. Jest on wręcz niewidoczny, dopóki nie stanie się obok niego. Zwykli ludzie dlatego go nie widzą, bo są zbyt zajęci własnymi sprawami. Ten sklep jest zaczarowany, a w nim mieszka zła czarownica, która za cel życia postanowiła zapanować nad państwami....


Patrzył na sklep znajdujący się po jego lewej stronie. Jego uwagę od dłuższego czasu przykuł mały sklepik, którego prawie nie było widać pośród wielkich i święcących różnymi kolorami wystaw. Miał pewność, że go nigdy wcześniej go nie było. Wszedł do jego środka, by się przekonać czy to co widzi na wystawie to nie halucynacja....Na drzwiach była tabliczka z napisem: "stroje karnawałowe"... Może, by nawet przeszedł obojętnie obok tego, gdyby nie fakt, że na wystawie zobaczył swój własny strój! Ubranie z czasów jak był Imperium Osmańskim.... Orientalny, czerwono-biały strój z jego ulubionym turbanem.... Kiedy wszedł poczuł aromat korzenny przypraw z jego domu.... Przez chwile naprawdę poczuł się jak w domu za młodu... Wiedział, że to niemożliwe tak nagle wrócić do czasów dawnej świetności, ale to drobne uczucie powrotu sprawiło, że poczuł się wręcz doskonale... Turcja dotknął swojego starego stroju... Był tak zauroczony, że nie zauważył staruszki stojącej za nim.
- Podoba ci się strój, młody człowieku? - zapytała staruszka. Sadik odwrócił się przestraszony. Spojrzał w dół skąd pochodził głos. Kobieta była bardzo stara - Adnan odstawiał, że ma setkę na karku - ale też była bardzo mała, nawet nie dosięgała mu do brzucha.
- Nawet bardzo - odpowiedział i od razu pomyślał, że może staruszka wie czy można kupić strój, ponieważ postanowił zabrać go do domu - A może pani wie ile on kosztuje?
- Dla ciebie nic Turcjo.... - rzekła. Sadik spojrzał na nią. Skąd ona wie, że jestem Turcją!!! Czyta mi w myślach czy co..... Staruszka machnęła ręką, coś powiedziała pod nosem, jednak Turcja nie usłyszał co.
- Naprawdę czy tylko ze mnie kpisz? Bo w dzisiejszych czasach nic nie ma za darmo.....
- Niedowiarek się znalazł.... Chodź ze mną to się przekonasz, że nie kłamię.... - staruszka skierowała się w głąb sklepu, a Sadik nie wiedząc co robić poszedł za nią....

Staruszka zaprowadziła go do wielkich, drewnianych drzwi.
- Wejdź i przekonaj się, że nie kłamie
Sadik powoli otworzył drwi. Pokój znajdujący się za drzwiami wyglądał jak jego pokój, za czasów młodości. Wszedł do środka i drzwi nagle się zatrzasnęły. No to tu utknąłem. Szlag nie ma zasięgu.... Turcja chciał zadzwonić po pomoc, ale telefon odmówił mu posłuszeństwa. Turcja zaczął krzyczeć i walić w drzwi, by staruszka mu otworzyła... Jednak ona mu nie otworzyła... Adnan został sam, zamknięty w tym sklepie...

Staruszka stanęła przy ladzie i popatrzyła na drewniane drzwi. Jednego już mam... Teraz czas na kolejnych... Gdy o tym pomyślała pstryknęła palcami i cały sklep zmienił wystrój... No to chodźcie... - pomyślała kiedy zobaczyła, że kolejna jej ofiara, czyli państwo zbliża się do sklepu...
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Tajemniczy sklep w galerii Empty
PisanieTemat: Re: Tajemniczy sklep w galerii   Tajemniczy sklep w galerii I_icon_minitimePią Mar 29, 2013 6:12 pm

Anglia szedł powoli po galerii bez konkretnego celu. Jedna z wielu drogerii, sklep obuwniczy, wymieniał w myślach mijane butiki, apteka, jakiś dziwny sklep w kącie, księgarnia, sklep z biżuterią... Zaraz, wrróć!
Arthur cofnął się kilka kroków i stanął przed witryną tegoż osobliwego sklepu, patrząc w oczy swojemu odbiciu w szybie. Z tego miejsca niewiele widział, światła z wystaw wokół znacznie utrudniały mu zajrzenie do wnętrza butiku, więc postanowił do niego wejść. Już położył rękę na klamce, ale cofnął ją, niezdecydowany. Dałbym sobie głowę uciąć, że wcześniej tego sklepu tu nie było, pomyślał. A jeśli to jest jakiś spisek, podstęp? Pokręcił głową. Popadał czasem w zbytnią paranoję... Ale co może być złego w małym, skromnym sklepie, który równie dobrze mógł się dopiero co otworzyć? To jeszcze o niczym nie świadczyło, prawda? Poza tym sklep z tabliczką "stroje karnawałowe" po prostu nie mógł być niebezpieczny dla otoczenia i kropka. Anglia odetchnął i pchnął drzwi. Przecież skoro już tak tu stał, nie świadczyłoby o nim dobrze, gdyby po prostu sobie poszedł.
Od progu uderzył go mocny zapach czarnej herbaty, soli morskiej i... deszczu? Nie był do końca pewien, ale tak mu się wydawało. Rozejrzał się po pomieszczeniu, które od wewnątrz sprawiało wrażenie o wiele większego niż wtedy, gdy patrzył na nie zza szyby.
- Hm... Dzień dobry? - zaryzykował powitanie, choć nie dostrzegał nikogo w najbliższym otoczeniu. Nie doczekał się odpowiedzi, więc zaczął rozglądać się na własną rękę.
Arthur odwrócił się, kiedy kątem oka wyłapał błysk mniej-więcej na środku sklepu. I zamarł, wpatrzony w strój.
Mógłby przysiąc, że widział go już kiedyś. I to nie pierwszy raz. Bo przecież tego nie dałoby się zapomnieć - wysokie skórzane buty nachodzące na ciemno bordowe spodnie, bufiasta biała koszula, bogato zdobiona kamizelka nieco jaśniejsza od spodni, pas z szeroką szablą. I ten czarny, aksamitny kapelusz z białym strusim piórem. Z kieszeni kamizelki wysunęła się przepaska na oko...
Anglik stał i po prostu patrzył, choć tak bardzo chciał chociaż dotknąć stroju, który nosił za swoich pirackich czasów. To budziło tyle wspomnień...
- Może w czymś pomóc?
Odskoczył, nieźle wystraszony przez drobną staruszkę. Resztkami instynktu samozachowawczego powstrzymał się od sięgnięcia po szablę. Jak widać zobaczenie starego stroju obudziło w nim odruchy, których przez tyle lat zdążył się już oduczyć...
- Cóż... - zawahał się. Zapytać czy nie? Przesunął lekko dłonią po kamizelce. - Jeśli chciałbym kupić ten strój, ile by kosztował?
Kobieta uśmiechnęła się do niego uprzejmie.
- Och, to drobiazg. Dałabym co go w prezencie. Wydajesz się takim miłym dżentelmenem... Anglio.
Kirkland wzdrygnął się mimowolnie. Skąd wiedziała?! Może to jakaś czarownica czy co... Zaraz, czarownica? Prawdziwa?! Arthur wiedział, że oczy błyszczały mu szczerą ciekawością. Jedynie to było w stanie go zdradzić, nad resztą nauczył się już panować. No, może poza przypadkami, kiedy za dużo wypił...
- Może nałożysz go, choć na chwilę? Och, wiem, że byś chciał. - Staruszka wcisnęła mu strój w ręce i pchnęła lekko na tyły sklepu.
Naprawdę chciał zaprotestować, ale nie dał rady. Za dużo było dla niego tego wszystkiego na raz...
- Możesz przebrać się za tymi drzwiami. Mną się nie przejmuj, możesz wyjść w każdej chwili, razem z tym strojem.
- Dziękuję, madame - skinął kobiecie głową i otworzył drzwi, wchodząc do pomieszczenia za nimi...
Szczęk zamka dał mu do myślenia. To ON powinien zamknąć drzwi, jeśli już. Tymczasem okazało się, że miał rację, jeszcze zanim wszedł do sklepu.
To jednak był podły spisek!
Zaczął walić w drzwi, chwilowo zapominając o swoim stroju, który wylądował pod jego nogami. Musiał coś zrobić, może kogoś ostrzec, kogokolwiek!
- Telefon nie działa. Pięknie, po prostu pięknie. A niechby cię... - zaczął przeklinać sprzedawczynię tak, jak jeszcze chyba nigdy w życiu.
Po jakimś czasie się poddał. Przysiadł pod ścianą, zakładając kapelusz i nasuwając go sobie na oczy. Nad próbą wydostania się pomyśli za chwilę, na razie chociaż przez moment powspomina stare, dobre czasy spędzone na morzu...

[Uwaga, user lubi czasem się rozpisać. Poza tym user nieskromnie twierdzi, że większego od niego fana pirackiego i punkowego wcielenia Anglii po prostu nie ma, więc efekty tego mogą być widoczne dość często.]
Powrót do góry Go down
Turcja

Turcja


Liczba postów : 166
Join date : 01/12/2012
Age : 28
Skąd : Dusza z Istambułu, a ciało z Ankary

Tajemniczy sklep w galerii Empty
PisanieTemat: Re: Tajemniczy sklep w galerii   Tajemniczy sklep w galerii I_icon_minitimeSob Kwi 06, 2013 12:41 pm

Turek stanął przy drzwiach. Muszę coś zrobić. Przecież nie mogę być tu od tak zamknęty. Może... Ne var ne yok?! Nagle ubranie Sadika - biała lekko rozpięta koszula i czarne spodnie i oczywiście maska- znikneły a na ich miejsce pojawił się jego czerwony orientalny strój z turbanem a maska zmieniła lekko wygląd. Turek wyglądał jakby znowu powróciły czasy świetlności. Zapachy, wystrój pomieszczenia, gwar. To Istambul... To pałac sułtana. Szedł przez wytworne korytarze. Gdzie niegdzie spotykał żołnierzy, sługi... Wszystkich co mieszkali, pracowali lub mieli coś do załatwienia w pałacu sułtana. Był to pałac jego szefów ale tam mieszkał przez pewien czas - w czasach kiedy był wielkim Imperium. Nagle usłyszał głos. Głos dziecka. Nie byle jakiego. Znał zbyt dobrze ten głos, by móc go pomylić z żadnym innym. Allahu błagam... To tylko sen. To się nie dzieje naprawdę. Wtedy podbiegło do niego... Te oczy, ta mina, która ukrywa do niego nienawiść. Ten wzrok... Turek teraz wie jaki miała ta osoba zawsze stosunek do niego, ale w tamtych czasach nie wiedział... Sadik patrzył się na tego chłopczyka i się popłakał... Dlaczego Grecjo? Dlaczego? Padł na ziemie i płakał...




Ne var ne yok?! - Co się dzieje?!
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Tajemniczy sklep w galerii Empty
PisanieTemat: Re: Tajemniczy sklep w galerii   Tajemniczy sklep w galerii I_icon_minitimeCzw Kwi 11, 2013 8:18 pm

Świat wokół zaczął się powoli kołysać... Nieznacznie, ale jednak. Dla kogoś niezorientowanego wydawać by się mogło, że właściwie nic się nie dzieje albo że to tylko złudzenie. Ale nie dla kogoś takiego jak Arthur...
No właśnie. Tego rodzaju zjawiska nie były mu obce, wyczuwał je instynktownie, choć już dawno nie postawił stopy na pokładzie statku. Anglia część swego życia spędził na morzu, o czym dobitnie świadczył poniewierający się obok na podłodze piracki strój.
Zdjął w końcu kapelusz po dłuższym niż przewidywał czasie i zdał sobie sprawę, że znalazł się w swoim... gabinecie. Ale nie byle jakim, tylko tym, w którym urzędował na swoim statku. No dobrze, pomyślał. Albo w końcu naprawdę oszalałem, albo to sprawka tej czarownicy... Rozejrzał się. Nawet luźno rozrzucone kartki leżały tam gdzie je zostawił wieki temu. Nikt nie zdążył przyjść i ich pozbierać... Oczywiście załoga miała absolutny zakaz wstępu do tego pomieszczenia, ale zdarzało się, że ktoś z zaufanych ludzi jednak przychodził i robił porządek, kiedy Arthur sam nie mógł sobie z tym poradzić z tego czy innego powodu.
Anglia spojrzał na strój, przeklinając chwilę, w której zatrzymał się przed sklepem w galerii. Nie powinien nawet na niego patrzeć. Z drugiej strony nie wybaczyłby sobie, gdyby się później dowiedział co było w tym sklepie. Westchnął, bez przekonania właściwie ponownie naciskając klamkę drewnianych drzwi, które odcięły go od jego "teraźniejszości", skazując na powrót do przeszłości. W sumie już trochę minęło odkąd tu przyszedł. Może sprzedawczyni tylko sobie z niego podle żartowała? Może zdecydowała się już otworzyć drzwi? W końcu nie wiadomo, co się stanie, kiedy ktoś taki uwięzi państwo...
Prychnął. Doskonale wiedział, co się mogło stać w takim przypadku. Ale w tej chwili bał się nawet o tym pomyśleć. Drzwi okazały się, ku jego zdziwieniu, otwarte...
CHLUST!
TRZASK!! Kirkland zamknął drzwi tak szybko, jak je otworzył. Był zaabsorbowany otoczeniem do tego stopnia, że nie zwrócił większej uwagi na coraz silniejsze kołysanie. I właśnie dlatego dał się zaskoczyć fali, która przetoczyła się przez pokład.
Znów spojrzał w bok na swój strój. Dziwnym trafem był chyba jedyną suchą rzeczą w najbliższym otoczeniu...
- Chyba nic innego mi nie zostało - mruknął do siebie Arthur nieco zrezygnowanym tonem. Choćby nie wiadomo jak zaprzeczał, o niczym innym nie marzył tak w tej chwili jak o założeniu tego stroju. Musiał, po prostu musiał skorzystać z okazji, bo druga taka więcej mogła się już nie powtórzyć. Uśmiechnął się do siebie. - Na stare lata robię się coraz bardziej sentymentalny...


[przeproszę tylko, że tak późno… i że tak krótko...]
Powrót do góry Go down
Kanada

Kanada


Liczba postów : 11
Join date : 06/04/2013
Skąd : Kanada

Tajemniczy sklep w galerii Empty
PisanieTemat: Re: Tajemniczy sklep w galerii   Tajemniczy sklep w galerii I_icon_minitimePią Kwi 19, 2013 12:42 pm

Zaczynało robić się już ciepło, ale Kanada nie chciał rezygnować ze swojego długiego zimowego płaszcza. Przyzwyczaił się do niego tak bardzo, że często zakładał go nawet w środku lata. Tego dnia wyszedł z domu dość wcześnie – lubił chodzić po pustym mieście, kiedy wszyscy jeszcze spali, kiedy było jeszcze szaro. Matthew lubił samotność, zdążył się już przyzwyczaić do tego, że zdecydowana większość państw go nie zauważała. Ale, tak jak zawsze, towarzyszył mu Kumajirou, którego Williams niósł na rękach. I to właśnie przez niedźwiedzia Kanada w ogóle wyszedł z domu… No, częściowo – brak nawet kropli syropu klonowego w domu był winą zwierzaka, a co się tyczy drugiego powodu… Matthew potrzebował nowego hokejowego kija, bo poprzedni połamał. Znowu. Ale i tak chciał grać, nawet mając świadomość, że był beznadziejny i prawie po każdym treningu wracał do domu właśnie z połamanym kijem czy, w tym przypadku niemal zawsze, licznymi siniakami... Ale nigdy nie narzekał, cieszył się, że miał coś czym się interesował i co naprawdę lubił robić.
Już z daleka dostrzegł budynek centrum handlowego. Tam był jego cel – sklep sportowy, w którym pracownicy, gdy go tylko zauważyli – a czasem musiało trochę potrwać, zanim zwrócili na niego uwagę – od razu wiedzieli, po co przyszedł i przynosili mu sprzęt o nic nie pytając.
- Poczekaj tu na mnie, Kamajirou. – Kanada posadził zwierzaka niedaleko wejścia do pasażu. – Niedługo wrócę.
Niedźwiedź jednak nie wyrażał chęci pozostania na wyznaczonym mu miejscu i ruszył w ślad za swoim opiekunem, wyjątkowo chyba pomijając zadawane w takich sytuacjach pytanie "kim jesteś?" – miś bowiem umiał mówić… czy też nauczył się tylko tego zwrotu, tego nie wiedział nawet sam Kanada, który się z nim przecież wychowywał od samego początku.
- Proszę, zostań. – Matthew zatrzymał się kilka kroków przed głównym wejściem do budynku, odwracając się do podopiecznego. Niedźwiadek przysiadł i tylko patrzył na niego swoimi czarnymi, błyszczącymi oczami. – To naprawdę nie potrwa długo…
Mógł próbować przekonywać go do woli, ale tak czy inaczej jego namowy były bezskuteczne. Zanim się obejrzał, Kumajirou zniknął w tłumie. Williams jęknął cicho i wszedł do budynku, rozglądając się za swoją zgubą i bezskutecznie nawołując pupila. Nie chciał nawet myśleć, co by było, gdyby niedźwiedź się nie znalazł. Choćby Kumajirou go czasem denerwował czy był powodem zmartwień, Matthew nie mógłby bez niego wytrzymać.
Po jakimś czasie Kanada zobaczył zwierzaka siedzącego przed wystawą jednego ze sklepów. Podbiegł do niego, wziął na ręce i już miał wynieść go z budynku, kiedy coś przykuło jego uwagę. Po pierwsze, za nic nie mógł przypomnieć sobie, żeby widział wcześniej ten niewielki sklep, a po drugie… Spojrzał w dół na niedźwiedzia.
- Wiedziałeś o tym? – zapytał jeszcze ciszej niż zwykle, wskazując na coś za szybą.
- A ty to kto?
- Kanada – odparł machinalnie Matthew, wzdychając nieznacznie. Naprawdę chciał już kupić zapas syropu, nowy kij i wrócić do cichego, spokojnego mieszkania, bo ludzi w centrum handlowym było już o wiele więcej niż wtedy, gdy tu przyszedł i nie czuł się z tym zbyt komfortowo. Ale jednocześnie coś trzymało go w tym miejscu, mało tego, prawie dosłownie wciągało go do wnętrza sklepu.
Jeszcze raz zerknął na Kumajirou. W końcu nie będę sam, prawda? Poza tym, tylko wejdę, sprawdzę co tam jest i wychodzę… Wszedł powoli do sklepu i… mało nie wypuścił niedźwiedzia z rąk. Wszędzie unosił się intensywny zapach jesiennego lasu i syropu klonowego. Williams sam przed sobą musiał przyznać, że mógłby zostać w tym sklepie tak długo jak się tylko dało.
Kumajirou zaczął wiercić się w jego ramionach, więc Matthew postawił go ostrożnie na podłodze, a sam rozejrzał się po sklepowym wnętrzu. Mgliście przypominał sobie, że na drzwiach widział tabliczkę z napisem "stroje karnawałowe", co wyjaśniałoby obecność różnych strojów wiszących na wieszakach na całej dostępnej przestrzeni. Ale tylko jeden przykuł jego całą uwagę do tego stopnia, że Kanada zapomniał na chwilę, gdzie w ogóle był.
Czerwony strój z drobnymi, ozdobnymi złotymi guzikami ze skórzanym pasem na skos od prawego ramienia, granatowe spodnie z żółtymi paskami po bokach, wysokie buty… Williams zerknął na tył stroju – do tego czarny kapelusz o dość szerokim rondlu, za sznurek zawieszony na wieszaku. Strój Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej. Matthew musiał powiedzieć uczciwie, że dawno go już ani nie widział, ani tym bardziej nie zakładał, ale coś mówiło mu, że nawet jeśli bardzo go korciło, nie powinien nawet zbliżać się do tego stroju. Ale w sumie… Tylko na chwilę…
- Mogłabym ci w czymś pomóc, mój drogi?
Gdyby Kanada nie przyzwyczaił się do tego, że Ameryka potrafił pojawić się dosłownie znikąd, teraz prawdopodobnie dostałby zawału. Odwrócił się powoli.
- N-nie… dziękuję – powiedział o wiele ciszej niż zwykle. Przemyślał sprawę raz jeszcze i zdecydował, że zabierze jednak strój ze sobą. Nie musiał go przecież zakładać. – To znaczy…
- Tak? – Kobieta uśmiechnęła się do niego, zachęcając do kontynuacji wypowiedzi.
- Mógłbym go kupić? – wyrzucił z siebie Williams, wbijając wzrok w podłogę pod swoimi nogami.
- Nie musisz. Dam ci go w prezencie, Kanado.
Zaraz, co ona powiedz…?
- Eh?! C-co… S-skąd?!
Staruszka z zagadkowym uśmiechem stuknęła się palcem w bok nosa.
- Niektóre rzeczy się po prostu wie. To jak będzie, nadal chcesz ten strój?
Matthew zastanowił się nad tym. Z jednej strony było w tym coś podejrzanego, a z drugiej… Potrząsnął głową, a jasne włosy opadły mu na oczy. To tylko sen… To niemożliwe, żeby ta kobieta wiedziała, kim NAPRAWDĘ jestem…
- T-tak, proszę – wydusił w końcu, nadal będąc w szoku. Sprzedawczyni ściągnęła strój z wieszaka, zapakowała go do torby i całość wręczyła Kanadzie. – Dziękuję…
- Nie ma za co… Zaraz, a gdzie podział się ten mały niedźwiadek?
Williams rozejrzał się, wpadając w panikę. Ale drzwi sklepu się raczej nie otwierały, odkąd tu przyszedł, więc Kumajirou powinien być jeszcze gdzieś w pobliżu. Na szczęście Kanada dostrzegł go kilka kroków dalej.
- Kima… S-stój! – Zostawił torbę tam gdzie stał i rzucił się do drewnianych drzwi na tyłach sklepu, za którymi zniknął zwierzak. Niestety, potknął się o próg…
… i z cichym piskiem zaskoczenia przetoczył się po czymś miękkim. Dopiero po chwili odważył się uchylić dotąd mocno zaciśnięte powieki. Rozejrzał się wokół, nie wierząc w to, co właśnie zobaczył. Cieszył się, że do poziomu gruntu daleko nie miał, bo mógłby aż upaść z wrażenia. Drewnianych drzwi, przez które tu wpadł, nigdzie nie dostrzegł. Nic zresztą dziwnego.
- L-las?
Co tu się właściwie dzieje?!

(od razu przepraszam za długość ^^” Chociaż z drugiej strony pobiłam Anglię *zaciesz* A tak serio, lubię tak sobie popisać czasem, no…)


Ostatnio zmieniony przez Kanada dnia Sro Maj 01, 2013 11:03 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Tajemniczy sklep w galerii Empty
PisanieTemat: Re: Tajemniczy sklep w galerii   Tajemniczy sklep w galerii I_icon_minitimeNie Kwi 21, 2013 6:00 pm

Tego dnia świeciło słońce, śpiewały ptaki, a co za tym idzie, robiło się ciepło. Jak pięknie... myślała Ven wchodząc do galerii. Szukała tutaj czegoś, co chociaż przypominałoby latawce, żeby pójść na plażę i pobawić się jak na porządny kraj przystało. Przemierzając budynek stanęła nagle przed jedną z wystaw i zaczęła poprawiać sobie włosy, nucąc przy tym jakąś skoczną melodię, która prawie na pewno była wytworem jej bujnej wyobraźni.
Nagle zamarła. Przypatrując się głębiej swojemu odbiciu w wystawie, ujrzała Felicię, tę samą, którą była, jednak ubraną w zieloną sukienkę z białym fartuszkiem, zupełnie jak za czasów, kiedy znajdowała się w domu Austrii. Dziewczyna wpatrywała się przez chwilę w swoje odbicie jak zaczarowana. Wspomnienia powróciły.
Ven poruszyła się, ale sukienka została w miejscu. Wisiała za szybą, na wystawie sklepu, którego chyba wcześniej nie widziała, przynajmniej tak jej się zdawało. Był bardzo malutki, jakby nieśmiały, wciśnięty między inne, dużo większe sklepy. Biedny... pomyślała. Pewnie musi być bardzo samotny...
Felicia zbliżyła się do wystawy i położyła dłonie na szybie, wpatrując się tęsknym wzrokiem w sukienkę. Ta falowała lekko, jakby poruszana wiatrem, zapraszając, przyciągając. Po kilku sekundach Ven uznała, że musi ją mieć, dlatego nie namyślając się długo, weszła do środka.
Pierwszą rzeczą, jaką sobie skojarzyła, był fakt, iż weszła do sklepu ze strojami karnawałowymi. W powietrzu roznosiła się upajająca woń gotującego się makaronu oraz pomidorów. Do ust dziewczyny napłynęła ślina. Wszędzie wisiało mnóstwo pięknych i kolorowych ubrań, jednak Ven nie zwracała na nie uwagi. Niemalże natychmiast podbiegła do wymarzonej sukienki i dotknęła miękkiego materiału.
- Podoba się? - usłyszała za sobą lekko zachrypły głos, który bynajmniej nie należał do żadnego młodzieńca. Odwróciła się niechętnie i jej oczom ukazała się niezwykle zasuszona staruszka, ukazująca w szerokim uśmiechu swoje czarne zęby.
- Tak, bardzo... - powiedziała życzliwie Ven i odwzajemniła uśmiech - Za ile mogłabym ją dostać? - zapytała szybko, jakby bojąc się, że sukienka jej ucieknie.
- Ależ ona nie jest na sprzedaż - odparła kobieta, jednak widząc zmartwioną minę Felicii, której szczerze powiedziawszy zbierało się na płacz, natychmiast się poprawiła, wykonując w powietrzu dziwny ruch ręką - Oczywiście TY... możesz ją dostać za darmo.
- Dziękuję bardzo! - wykrzyknęła szybko Ven, ledwie powstrzymując się od rzucenia się kobiecie na szyję z radości. Natychmiast zdjęła sukienkę z wystawy i przytuliła się do niej (do sukienki). I do tego starczy mi jeszcze na latawiec... pomyślała i zaczęła wyobrażać sobie, ile rzeczy może zrobić ze swoim nowym ubraniem. Nie mogła się doczekać, kiedy ją założy.
- Pewnie nie możesz się doczekać, żeby ją przymierzyć, czyż nie? - zapytała staruszka, jakby czytała jej w myślach.
- Teoretycznie tak... Ale chyba zostawię sobie tę przyjemność na później - rzekła cicho Ven ledwie powstrzymując dziką radość.
Kobieta zamyśliła się. Co mogła zrobić, aby złapać pannę Vargas? Albo dziewczynka była wyjątkowo przebiegła, albo równie głupia. Stwarzało to też pewien problem. Nagle staruszce przyszedł na myśl pewien pomysł.
- No dobrze, szkoda, bardzo chciałam zobaczyć, jak wyglądasz. Więc...może napijemy się angielskiej herbaty? - spytała nieco sztucznie, uważnie obserwując swoją ofiarę. Felicia drgnęła, przypominając sobie o Anglii. Kobieta zauważyła ten drobny ruch.
- N-nie, dziękuję, napiję się w domu.
- O, właśnie, Anglia tu był! - kobieta mrugnęła porozumiewawczo. Felicia natychmiast się ożywiła.
- Kiedy?!
- Całkiem niedawno. Poszedł tam - staruszka wskazała drzwi po prawej stronie - zobacz, nie widziałam, żeby wychodził...
- Dziękuję! - niemal wykrzyknęła Ven i ruszyła we wskazanym kierunku. Dotknęła klamki, wahając się chwilę. Zacisnęła pięść na materiale sukienki i weszła do środka.
- Miłego dnia, Felicio Vargas... - usłyszała jeszcze za sobą cichy głos.
Ven odwróciła się gwałtownie z przerażeniem w oczach. To była pułapka. Drzwi zatrzasnęły się i dziewczyna nie miała okazji nawet zobaczyć czy usłyszeć, jak starsza kobieta śmieje się okrutnie, świętując swoje zwycięstwo.
Włochy rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym się znajdowała. Właściwie była to otwarta przestrzeń, a dokładnie ogród, nie żaden pokój. W powietrzu unosiła się słodka woń kwiatów, słońce bardzo mocno grzało. Dziewczyna rozejrzała się szybko i momentalnie przebrała w swoją kochaną sukienkę . Wygładziła jeszcze materiał i usiadła na trawie, czekając, aż ktoś przyjdzie i ją uratuje.

(Pisane na szybko, wybaczcie, nie miałam czasu, a zależało mi na dodaniu posta! Niestety również dość krótko -.-' Ale mam nadzieję, że się spodoba. Herzlich wilkommen :p)
Powrót do góry Go down
Turcja

Turcja


Liczba postów : 166
Join date : 01/12/2012
Age : 28
Skąd : Dusza z Istambułu, a ciało z Ankary

Tajemniczy sklep w galerii Empty
PisanieTemat: Re: Tajemniczy sklep w galerii   Tajemniczy sklep w galerii I_icon_minitimePon Kwi 29, 2013 4:14 pm

Czemu ten zidiociały kretyn ryczy? - myślał Grecja patrząc na płaczącego Turka. Przecież wygrał ostatnio wojnę, jest potęgą, każde państwo drży z przerażenia na jego widok, a ten debil teraz siedzi i ryczy?! To było bardzo nie zrozumiałe zachowanie dla Greka. Stał, by tak długo nie wiedziąc co robić gdyby nie przyjście szefa Turcji. Okazało się, że płacz Sadika doszedł do uszu sułtana i sam sułtan poszedł sprawdzić co się dzieje z jego państwem. Jednak widok stanu Turcji, który płakał gorzej niż małe dziecko wstrząsnął sułtanem i kazał Grecji jakoś zaprowadzić Adnana do jego pokoju.
- Chodź! - próbował Grecja jakoś zmusić Turka do ruszenia się z miejsca. Jednak Sadik nie chciał się za grosz ruszyć. Siedział twardo na wypolerowanej podłodze i płakał. Ja nie chce... Ja chce wrócić do współczesnych czasów. Do mojego, aniołka Kraków... Nie chce znów cierpieć z ich powodu i z moich błędów. Nie tak... Ja nie chce tu być... Turcja błagał Allaha, by zabrał go z tego miejsca. Jednak Allah go dziś nie usłuchał. Nadal przebywał w przeszłości...
Sam...
Nagle głos Grecji ucichł... Zamiast Grecji patrzył na Turcję mały, brązowy kotek. Patrzył się i patrzył i wyglądał tak jakby się zastanawiał czemu płacze ów mężczyzna. Sadik delikatnie pogłaskał kotka. Kiedyś lubiłem te stworzenia. Są miękkie, inteligentne, sprytne... Jednak z czasem je znienawidziłem z powodu, że cały czas przypominały mi o nich... O moich wychowankach... Chociaż ostatnio znowu je polubiłem, muszę przyznać. Długo by jeszcze Turcja rozmawiał ze sobą gdyby nie nagły hałas. A raczej wrzask... Ktoś obcy mógł pomyśleć, że Imperium Osmańskie trzyma w pałacu stado słoni, jednak mieszkańcy wiedzieli, że wychowankowie Turcji nadchodzą... W parę sekund Turcja został otoczony przez DUŻĄ grupkę dzieci. Kotek wtulił się w Sadika szukając kryjówki, a sam Sadik wzrokiem szukał miejsca gdzie się schować, ponieważ miny wychowanków nie ukazywały miłych zamiarów...
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Tajemniczy sklep w galerii Empty
PisanieTemat: Re: Tajemniczy sklep w galerii   Tajemniczy sklep w galerii I_icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Tajemniczy sklep w galerii
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Zaczarowany sklep

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Hetalia RPG :: Okolica :: Miasto-
Skocz do: